Kołobrzeg – miasto wellness
Rano obudziło mnie stukanie deszczu o parapet. Nie wierzyłam. Padało. Drugi raz w trakcie mojej podróży. Gdziekolwiek nie pojechałam, to zawsze było słońce. Czyżby dobra passa się skończyła, myślałam. Jednak nie skończyła się, bo gdy wybiegłam na zewnątrz drewnianego domku na Campingu nr 78 Baltic, na którym się zatrzymaliśmy, padać przestało. Wprawdzie słońce nie wychylało się zza chmur, ale mogłam spokojnie pobiegać.
W Kołobrzegu, nad morzem wiało okrutnie. Fale przybierały coraz większe rozmiary. Pogoda zapowiadała się iście sztormowa. Nie mniej jednak na swój sposób było bardzo pięknie. I ogólnie zapowiadał się piękny dzień, nawet nie o samą pogodę chodziło, ale o to, że miałam mieć po części wolny dzień. Taki dla siebie. Dla ciała i dla ducha. Mogłam spacerować sobie brzegiem morza i deptakiem, pełnym niemieckich emerytów, a potem zanurzyć się w ciepłym basenie i w saunie Hotelu Spa Olymp 3. Byłam, oprócz pracowników, jednym z najmłodszych gości w hotelu i zdaje się, że jedynym mówiącym po polsku.
Pani Ania Szelinger, dyrektor trzech hoteli Olymp (a niedługo i czterech) przyznała, że wrzesień to najlepszy czas dla gości z Niemiec.
? Przyjeżdżają emeryci, kuracjusze. Gdyby nie oni, to wiele miejsc dawno by już w Kołobrzegu nie istniało ? przyznała.
Już w Międzyzdrojach poinformowano mnie, że wrzesień to czas emerytów z Niemiec. Ceny są niższe niż w sezonie, a jeszcze i pogoda piękna, a i turystów mniej i można swobodnie przemieszczać się po turystycznych zakątkach i cieszyć wakacjami.
W ostatnim czasie, mimo że w kilku hotelach Spa już spałam, nie miałam wiele czasu na skorzystanie z atrakcji. Tym razem było inaczej. Zaczęłam więc od basenu. Niebieska mozaika sali, mieniła się w słońcu wpadającym przez szklane ściany. Podczas pływania na plecach można było przypatrywać się własnym ruchom w lustrze znajdującym się na suficie. Gdy na basenie zaczynało się zaludniać w poobiedniej porze, ruszyłam na saunę. Mają tu i suchą i parową (tę lubię najbardziej). Pogrzałam się w ciepełku, bo na zewnątrz, mimo że słońce jednak w końcu wyszło, znacznie się ochłodziło. Chyba czas w końcu na jesień, stwierdziłam nieco z żalem.
O żalu szybko zapomniałam, gdy udałam się na masaż z aromaterapią. Te zapachy, a dodatkowo wyciszające, kojące dźwięki i dotyk, który zdejmuje wszelkie napięcia, rozładowuje stres. Prawie zasnęłam. Może byłam w jakimś półśnie? Nie wiem, ale gdy się ocknęłam miałam wrażenie, że masaż trwał dziesięć minut, podczas gdy w rzeczywistości minęła godzina. Ręce pani masażystki zdziałały cuda.
Hotel Spa Olymp 3 przypadł mi do gustu. Krocząc nieco zaciemnionymi korytarzami, oświetlanymi małymi lampeczkami, rzucającymi światło w kształcie koła, czułam się jakbym znajdowała się pod wodą. Nie wiem skąd brało się to wrażenie, ale podobało mi się. Korytarze nie były typowymi zimnymi przejściami bezdusznych hoteli, ale stwarzającymi wrażenie przytulnych, prowadzących do własnego gniazdka.
? Korytarze to ulubiony plac zabaw dla dzieci ? powiedziała pani Anna Szelinger, ? Lubią skakać po tych kółkach.
? Nic dziwnego. Mi też korytarze się podobają. ? odpowiedziałam ze śmiechem, a wracając do pokoju też próbowałam kroczyć tylko po świetlistych kulach.
Gdzie byłam, z czego korzystałam