Swoje marzenia spełniają Kasia Buja i Maciej Kazuba, którzy doszli do finału Must Be the Music – tym razem zamarzyła im się mała jazzowa orkiestra. Stworzyli Fabrykę Muzyczną – zaprosili do projektu niezwykłych znajomych i nagrali pierwszy utwór. „Jackpot & Floating Orchestra” to przedsięwzięcie 11 szczecińskich muzyków, którzyszykują materiał pod roboczym tytułem Amerykańska piosenka świąteczna. Aranżacje przygotowuje Maciej Cybulski, a realizatorem dźwięku jest Bartłomiej Orłowski – obaj znani z zespołu Chorzy. Muzycy korzystają z możliwości, jakie daje studio nagrań w Akademii Sztuki w Szczecinie. Skład big bandu to: Kasia Buja (śpiew), Paulina Wysocka (puzon), Maciej Kazuba (gitara), Maciej Marcinkowski (saksofon), Krzysztof Baranowski (piano), Kuba Fiszer (perkusja), Maciej Strycharczyk (saksofon), Dawid Głogowski (trąbka), Tomasz Dąbrowski (trąbka), Piotr Rutkowski (puzon), Janusz „Kanapa” Jędrzejewski (kontrabas). W pierwszym utworze z Kasią w duecie śpiewa Maciej Strycharczyk. Pomysł jest jednak taki,  żeby każdy muzyk biorący udział w projekcie będzie miał swój utwór, który zaśpiewa z wokalistką. Materiał filmowy tworzony przy tej okazji przygotowuje Łukasz Nyks. Byłem na ich pierwszym nagraniu, a 2 grudnia w Starej Rzeźni planowany jest już ich występ. Będzie to niewątpliwie duża świąteczna niespodzianka. Wysłuchałem pierwszego utworu ? naprawdę robi wrażenie!

 

Jeśli chodzi o fabryki, to szczególną renomę, nie tylko wśród szczecinian, ale także wśród ich gości, zyskała Fabryka Lodów. Zlokalizowany w centrum miasta lokal, to prawdziwy raj dla lodożerców. W tutejszych produktach czuć pasję i niekonwencjonalność, bo właśnie z takich połączeń słynie ta lodziarnia. Niemały wkład w sukces Fabryki Lodów mają jej klienci- to oni mają wpływ na to, jaki smak stanie się smakiem miesiąca. W ofercie możemy znaleźć: mascarpone z kiwi, słone Kinder Bueno i wiele innych, a także sorbety i lody wegańskie.

 

Trzy dni zeszłego tygodnia spędziłem w kolejnej fabryce – fabryce golfistów, bo bez wątpienia  tak można określić już 17. finały krajowego turnieju golfowego World Amateurs Golfers Championship. Ta edycja odbyła się z wielkim rozmachem. Finalistów wyłoniono w 16. turniejach eliminacyjnych, rozgrywanych na polskich polach golfowych, a do Szczecina zjechało 232 graczy z całej Polski. Rozgrywki toczyły się na dwóch polach – w Binowie i w Modrym Lesie pod Choszcznem. Zwycięzcy poszczególnych grup handicapowych będą reprezentować Polskę na finałach światowych World Amateur Golfers Championship w Durbanie (RPA), gdzie zagrają golfiści z ponad 40 krajów. Przy niesamowitym upale toczył się bój o miano najlepszych polskich amatorów. Wyłoniono sześciu zwycięzców grup HCP.

 

Niewątpliwą atrakcją jest specjalna kategoria w której brali udział celebryci. W tym roku o zwycięstwo walczyli: były bramkarz reprezentacji polski Jerzy Dudek, snowboardziści Mateusz i Michał Ligoccy, piłkarz Tomasz Iwan, aktorzy Piotr Gąsowski i Robert Rozmus oraz żeglarz Mateusz Kusznierewicz. Tegorocznym zwycięzcą jest Mateusz Ligocki i to on będzie reprezentował Polskę wraz z sześcioma innymi laureatami na światowych mistrzostwach amatorów WAGC.

 

Piotr Gąsowski jest przekonany, że jego gorsza dyspozycja była spowodowana drobnym wypadkiem, jaki spotkał go po kilku pierwszych dołkach na polu w Modrym Lesie. Aktor wjechał meleksem do bunkra… Tak nazywany jest dół z piaskiem, który utrudnia grę ? skonstruowany jest tak, że nie widać go z miejsca z którego wyprowadzane jest uderzenie. Piotr Gąsowski zbyt późno zauważył przeszkodę i, niczym w amerykańskich filmach w scenach pościgów aut, wjechał prosto w nią.. Choć został przygnieciony, to nic mu się nie stało i szybko wrócił do gry. Pierwszego dnia był to główny temat rozmów golfistów.

 

Jako ciekawostkę warto wspomnieć 25 uderzeń wykonanych przez jednego z zawodników na dołku 17. w Binowie, gdzie przewidziano do pokonania dystansu jedynie 3. Gracz miał problemy z przebiciem piłeczki przez jezioro – do wody wrzucił 11 piłek golfowych. Mimo to wszyscy gracze stwierdzili, że były to najlepsze i najlepiej zorganizowane finały.

 

– To największy i najlepszy polski sportowy turniej golfowy – ocenia zwycięzca najtrudniejszej grupy HCP, Bogdan Bigus. – Naprawdę trzeba być dobrze przygotowanym technicznie, trzy dni zmagań wymagają dobrej kondycji i przede wszystkim odporności psychicznej. Cieszę się, że kolejny raz będę reprezentował nasz kraj na światowych mistrzostwach.

 

To był naprawdę upalny koniec tygodnia. Zarówno po nagraniach w studio, jak i wieczorami po turnieju golfowym, chłodziłem się jedząc lody – a teraz właśnie leżę z bólem zatok i kaszlem. Ostrzegam więc, by te wspaniałe zimne smakołyki jeść z umiarem? Choć rzeczywiście trudno się im oprzeć.